nasza panna za hrabiego jakiego pójść musi, albo i lepiéj...
Stolnik się uśmiechnął i westchnął razem.
— Chłopiec mi się bardzo podobał, rzekł: raźny, roztropny, miły, rozgarnięty, ładny... a wychowany jak królewicz.
— I goły! mości dobrodzieju! i goły! szepnął Oxtul: bo co to Wronki dla panicza! a nie ma większéj klęski jak kiedy się wielkie fumy do golizny przyplączą... Et! et! co to gadać! Nasza panna ma czas, my jéj nie wydamy, chyba za księcia...
Tak się ta rozmowa skończyła. Nad rankiem wszyscy legli spać, gdzie kto i jak mógł, potém konie zaprzęgać kazano, i oprócz gości dalekich, którzy pozostali jeszcze we dworze, wszystko się po swoich rozjechało kątach.
Po całém sąsiedztwie rozniosła się wieść o imieninach, o pannach, co na nich świetniały, i o nieznajomym kawalerze, który się po raz pierwszy na horyzoncie pokazał. Szperano i dochodzono zkąd się on wziął, ale oprócz tego co od Twardoszewskiego dowiedzieli się ludzie, nie dobadano się nic.
W Ćwikłach może więcéj niż gdzieindziéj zajęte były umysły panem Krajewskim, bo tu i piękna Astrea marzyła o nim, i mama często go wspominała przeglądając się w zwierciedle
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/454
Ta strona została uwierzytelniona.