chlebnikiem przez wynajdowanie w tém miejscu podobieństwa do miejsca pamiętnego mu z dzieciństwa, nie mógł się oprzeć wrażeniu, jakiego doznawał.. Ciągle mu się zdawało, iż widzi przed sobą znane mu budowy, miejsce jakieś pamiętne, co większa, rozbudzone wspomnieniami, dozwalały mu odgadywać rzeczy nim je zobaczył. Przypomniał tak sobie studnię, która powinna była stać w prawo przy stajniach, a w chwilę potém zobaczył ją tam gdzie się jéj domyślał. Dziwném mu się to wydało, ale niepodobieństwo było przyznać się przed gospodarzem do takiego śmiesznego przywidzenia...
Obie panie stolnikowa i córka jéj były w ogrodzie, gospodarz więc poprowadził Krajewskiego z sobą szukając ich, a tu wszedłszy chłopak doprawdy myślał, że oszaleje zobaczywszy otłuczoną figurę kamienną na wysepce kanału, do któréj pamiętał już, że niegdyś z małego łuku strzelać próbował...
Nogi mu zadrżały, krok spowolniał, zrobiło się jakoś przykro, bo się lękał, aby to wszystko nie było oznaką chorobliwego usposobienia i zwiastunem umysłowéj słabości. Czuł wszakże, iż nie ma gorączki.
Szczęściem dla niego w téj chwili ukazała się piękna Astrea biegnąca z bukietem w ręku przed matką.
Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/457
Ta strona została uwierzytelniona.