Ta strona została uwierzytelniona.
— Jakto? porwany? ukradziony? zkąd? zkąd?
— Ztąd... ze Ćwikłów! rzekł Oxtul. Jakim oni sposobem dziecko zhołubili sobie i jak je ten nieszczęsny Gabryś pochwycił, do téj pory rzecz niejasna. Potrafili wszakże tak je skryć doskonale, iż ojciec go mimo największych starań odzyskać nie mógł nigdy... Ja o tém najlepiéj wiem, bo dyrygowałem poszukiwaniami, a cośmy karków nakręcili!... Bogu tylko wszechwidzącemu wiadomo! Naówczas to stolnik, dobrodziéj mój dzisiejszy i chlebodawca, mógł się przekonać o mnie, jakim mu byłem sługą, i zawdzięczam temu wypadkowi, iż na starość u niego przytułek znalazłem...
W czasie tego opowiadania Krajewski blady patrzał na sukienkę pożerając ją oczyma, prawie drżący...