Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/484

Ta strona została uwierzytelniona.

do Ćwikłów stolnik co prędzéj zaprzęgać kazał i pojechał do domu. Szczęśliwy razem i biedny człowiek, nie wiedział co daléj pocznie, a myśląc jakiego uszedł niebezpieczeństwa, gdyby się było pochodzenie syna nie odkryło i staranie jego o siostrę rodzoną przedłużało, trwogą i zgrozą był przejęty. Oznajmienie też o tém żonie uważał za rzecz niełatwą i pewnych ostrożności wymagającą. Naostatek prawne uznanie syna ciągnęło za sobą pośmiertne potępienie Czokołda, wykrycie fałszowanych z jego naprawy papierów, sepultury, metryk i t. p. Trzeba było wmieszać w to osoby, które nie domyślając się, by o co innego szło jak o uprawnienie dziecięcia, rękę do fałszerstw przyłożyły...
Dla poczciwego Kobylińskiego, który powszednim życia kłopotom ledwie stękając mógł podołać, tych nadzwyczajnych wypadków za wiele już było... w głowie mu się mąciło. Płakał ze szczęścia i wzdychał razem: — Co ja tu zrobię!!
Ani się tedy postrzegł, gdy nad wieczorem Ćwikły zobaczył... Oxtul jadąc z nim przez całą niemal drogę milczał. Służba uważała, że pan jest w dziwném usposobieniu jakiémś... myślano wszakże, iż o panienkę idzie.
Znając swą Teklunię, wielce też musiał się naradzać z sobą Kobyliński, jak jéj tajemnicę powierzy, w jaki sposób to oznajmi... Najmniéj lękał się o córkę, która wiele przyjaźni okazując dla brata, zdawała się nie mieć dlań innego uczucia nad przywiązanie siostry...
Ale i dla niéj i dla matki nowina, z którą jechał, miała być uderzeniem gromu niespodzianém.. zwiastunką nowego cale życia...
Nie postanowiwszy nic, znalazł się w ganku, zdając się na łaskę bożą, Oxtula tylko zaklął, by milczał. Zaledwie wysiadł i przywitał się,