Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.

styk był, uparty i zacięty, a gdy czego chciał dokonać, ani z siebie ani z drugiego ofiary nie szczędził.
Miał też do tego kąta przywiązanie nadzwyczajne, i bodaj czy życiem straty jego nie przypłacił. To pewna, że sprzedać Ćwikłów nie chciał za nic, że go do tego zmuszono prawnie, a ludzie rozpowiadali, iż ze strony chciwego ojca pana Cieszyma Kobylińskiego, który był prawnik, wykrętacz i pieniacz straszny, a sprawa nie zupełnie była czysta. O tém wszakże każdy mówił inaczéj, a jak to w pamięci ludzkiéj wszystko się łacno zaciera, i te wypadki niezbyt dawne, już w opowiadaniach przechodząc z ust do ust dziwne przybrały formy... Jasieńczyk, ów ostatni dziedzic, który tak przyozdobił Ćwikły, miał mieć syna, ukochane dziecko, dla którego pracował; ale po wydziedziczeniu co się z nim i z jedynakiem stało, na pewno nie wiedziano. Ojciec Cieszyma objąwszy dobra, pogospodarowawszy na nich, oddał je synowi. Według powszechnego sądu już ani gospodarstwo, ani ogrody, ani dwór teraz do dawnéj nie dochodziły świetności. Upadku na nich widać nie było, ale ludzie na wspomnienie dawnego pana powtarzali kiwając głowami tajemniczo: „Nie tak to za niego bywało!”
Lambert Cieszym był człek dobry i w Ćwikłach swych rozkochany; ale ciesząc się z tego co tu zastał, nie umiałby był ani dodać nic, ani