Strona:PL JI Kraszewski Zemsta Czokołdowa.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

kła, bom ledwie słyszała, że ktoś tam do Mieczsługów przyjechał... gdy jednego dnia... była może czwarta z południa, zajeżdża karetka i wysiada nieznajomy... wyelegantowany.
— Nie wydał ci się śmiesznym z tą peruką i koronkami? bo to nie męzka rzecz, ozwał się stolnik.
Żona popatrzała nań.
— Ale nie, odezwała się z lekkim odcieniem niecierpliwości; cały świat oprócz was tak chodzi... Przytém wcale piękny mężczyzna.
— Nie przeczę... papinkowate to, pieszczone, ale ładne... tylko nie do mego gustu.
— Cóż ty myślisz, że do mojego się nadał? ruszając ramionami poczęła żona. Owszem i ja znajduję... i ja znajduję...
To mówiąc poczęła rozwiązywać węzełek jakiś u chustki, i nie kończąc odezwała się nagle:
— Wiesz, że leśniczy nam za służbę podziękował?
— A mniejsza tam z tém...
Około kuchni zaczęto dzwonić na wieczerzę. Pawełek wpadł z impetem wielkim do pokoju, wołając:
— Do stołu!...
Lambert zerwał się pójść prosić Czokołda.
— Moja rybko, rzekł zbliżając się do żony, proszę cię, bądźże ty dla niego grzeczna, wszak on mi życie uratował.