Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/134

Ta strona została skorygowana.

szły na legowiska, a on siadł na swej ławie, tam gdzie wyślizgane dobrze miejsce, długoletnich chwil spoczynku było pamiątką.
Bartek milczący ukazał się w sieni z miską — i stanąwszy w progu — dał znak do wieczerzy.
Okoszko, jak gdyby nic wcale nadzwyczajnego w życiu jego nie zaszło, poszedł za przewodnikiem do pierwszej izby, gdzie, na grubej serwetce... leżał chleb razowy i sól — stała woda... Miska jakiejś potrawy i czarny chleb, stanowiły całą wieczerzę.


XII.

Przez dni parę pan Aleksander pozostał w domu, ciągle się bijąc z myślami i uczuciami, gdy jednego rana odebrał kartkę od Wilskiego, zapraszającą go do siebie. Pojechał natychmiast.
W domu okrytym żałobą, cicho było i smutno, dzieci powierzone ochmistrzyni nie pokazywały się; Wilski był w swoich pokojach, z których nie wychodził. Oleś znalazł go mocno czemś zaprzątniętym, niespokojnym, roztargnionym, ale kuzyn mu się nie wyspowiadał z tego co go trapiło, ani po co go wezwał. Wilski nie był otwartym z zasady... dyplomatyzował życie całe, choć mu to na dobre nie wychodziło. Było w naturze jego unikać szczerych wywnętrzeń i spowiadać się z prawdziwych do czynu pobudek. Oleś, znając go, wiedział, że dopiero „w przypisku“ dowie się po co go zawołano.