ła do wyuczonej. Hrabina się podniosła żywo, płacąc tąż samą monetą, jeszcze wyraziściej, ucałowała w głowę, pogłaskała po twarzy, rysom wszystkim starając się nadać wyraz macierzyńskiego zachwycenia.
— Mój drogi Milciu... ale czy nie za długo trwała ta przejażdżka. Czy koń nie brykał? Ja bo się zawsze boję, gdy jedziesz... Powiadam sobie że te męzkie eksercycye są de rigueur, a serce moje się trwoży! Nie darmo jestem matką.
— I jaką matką! — westchnęła St. Flour — a ksiądz ku niebiosom podniósł oczy, jakby je wzywał na świadectwo.
Emil mruknął coś tak niezrozumiałego pod nosem; uspakajając mamę, że chyba on jeden i jej macierzyńskie serce, zrozumieć to mogło.
Wszyscy wstali, aby przejść do herbaty, i pod przewodnictwem hrabiny, która wyprostowana poszła pierwsza, postępowali ku jadalnej sali, hrabianka z bratem, na ostatku pani St. Flour i ks. Maryan.
Para ta, która została na ostatku, skorzystała z osamotnienia; ks. Maryan spojrzał śmielej na St. Flour, a ta odpowiedziała mu takiem spojrzeniem i minką figlarną, że... ksiądz przerażony oczy spuścił. Ta wymiana wzroków zdawała się zupełnie potajemną, ale ją zdradziło zwierciadło wiszące na ścianie, które odbiło całą scenę w chwili, gdy hrabia Emil właśnie, na nieszczęście, spojrzał na nie.
Widać że go to zaciekawiło w najwyższym stopniu, gdyż mimo flegmatyczności swej — odwrócił głowę, aby dalszy ciąg zobaczyć — ale, jakby zwierciadło skłamało bezczelnie, ksiądz szedł z głową skromnie spuszczoną, a St Flour już w sufit patrzała. Na twarzy młodzieńca zawiedzionego w ciekawości niepotrzebnej, nie wyraziło się ani zdumienie ani żadne inne uczucie — powrócił natychmiast do sztywności swej zwykłej, i kroczył za hrabiną z powagą następcy tronu.
Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/16
Ta strona została skorygowana.