Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/220

Ta strona została skorygowana.

z Emilem, znaleźli się bardzo w salonie pustym, ciągle. Nikt nie przychodził. Kamerdyner zajrzał kilka razy.
Z gabinetu hrabiny Wilski wprost wyszedł na ganek zadumany, nie swój, zawstydzony i do domu odjechał.
W chwili potem dała znać kamerdynerowi, że pani była chorą i nie wyjdzie. Z góry, panna Julia i St. Flour przysłały powiedzieć, że na herbacie nie będą.
Emil patrzał na księdza, który ręce zacierał, na sufit spoglądał, przechadzał się niespokojny. Nie mogąc się doczekać słowa od niego, młody hrabia, namyślił się, drzwi otworzył i pobiegł do siostry.
Ksiądz zostawszy sam, siadł w krześle, wziął książkę i przysłuchując się rozmaitym szmerom i głosom domu, musiał z nich pewne wyciągnąć wnioski, gdyż wkrótce, po cichu wyniósł się do oficyny.


V.

Rozmowa Wilskiego z hrabiną w gabinecie, która trwała bardzo długo — wywarła ten skutek na nim, że wysunął się jakby upokorzony, przybity, zawstydzony i wylękły. Z twarzą na której było widać wzruszenie nietajone już nawet, siadł do powozu i cichym głosem kazał jechać do domu. Przez całą drogę nie ruszył się, i zamyślony, z oczyma wlepionemi w dal, nie postrzegł się jak stanął przed gankiem. Zdziwił