Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/221

Ta strona została skorygowana.

się gdy mu otworzono drzwiczki, a we drzwiach powitał go Oleś, którego przytomność przykre na nim uczyniła wrażenie. Poszli razem, nie mówiąc nic, do gabinetu... Wilski unikając rozmowy, wydawać zaczął jakieś rozkazy i rozporządzenia domowe, umyślnie nie zważając na gościa, jakby mu dawał do zrozumienia, że zawadza.
Pan Aleksander w takich razach bywał wytrwałym i nie łatwo zrazić się dawał. Czekał.
Po kamerdynerze, zawołano ekonoma, leśniczego, stajennego, było mnóstwo interesów tak pilnych do załatwienia, że gość musiał mieć cierpliwość. Palił też cygaro, chodził po pokoju, ale się oddalać nie myślał. W ostatku przebrało się domowych dyspozycyj i musieli pozostać sami.
Wilski porządkował papiery gwałtownie i skarżył się że ma pilne listy do pisania.
— Ja ci długo zawadzać nie będę — odezwał się Oleś — lecz radbym z twoich ust posłyszeć ostateczny rezultat. Dziękuję ci serdecznie za to co zrobiłeś dla mnie, ale jakiż koniec?
Wilski rozparł się w krześle, prawdziwie rozpaczliwą przybierając postać.
— Cóż ja ci mam powiedzieć? — zawołał — hrabinę widziałeś, znasz ją... słyszałeś co mówiła! Zrobiłem co mogłem, naraziłem się. Prawdę rzekłszy, żal mi kobiety, — i pozwól sobie powiedzieć, chociaż sam starałem się ciebie bronić, tu w cztery oczy — wyznam że postąpiłeś sobie... nie... nie... nie tak jak byłbyś powinien... Podstępnie starałeś się dziecko obałamucić!
Oleś zdziwiony słuchał.
— Ale tak jest! tak jest — ożywiając się dodał Wilski — jestem sam ojcem, pojmuję co ona czuje. Tak się nie robi. Na całym świecie przyjęto, gdy się panna podoba, prosić rodziców o pozwolenie starania się.
Wcisnąłeś się między matkę a córkę, zasiałeś niezgodę w rodzinie — podkopałeś władzę rodzicielską.
Oleś chciał się odezwać, ale Wilski coraz gwałtowniej ciągnął dalej.