Kurzej-piętki, potem do wszystkich zajazdów z kolei zaglądając, francuzki nigdzie nie znalazł. Mogła się łatwo i podróż opóźnić i ona z przybyciem, postanowił więc nocować.
Około godziny dziesiątej dopiero w nocy, powóz, który stojąc we wrotach poznał, zatoczył się do hotelu. Siedziała w nim zapłakana francuzka, co, przy jej charakterze i usposobieniu, było nadzwyczajnem. Zobaczywszy Olesia, rzuciła się do drzwiczek i zawołała po francuzku...
— Okropność! panna Julia w nocy uciekła! nie wiadomo dokąd!!
Można sobie wyobrazić wrażenie, jakie te wyrazy uczyniły na panu Aleksandrze, który usłyszawszy je naprzód, rzucił się, jakby natychmiast chciał iść w pogoń za Julią; francuzka rozgorączkowana, spłakana, chwyciła go za rękę i gwałtem wciągnęła z sobą do gościnnego pokoju, gdzie naprzód padła na kanapę, bo jej dech zabiło wzruszenie i łzy gniewu.
Zburzona jeszcze tak, że mówić nie mogła, a że ta burza miotała nią przez całą drogę do miasteczka, — nadzwyczajne po sobie w umyśle i na organizmie zostawiła ślady. Nie mówiąc o tem, że loki były rozpuszczone, ubranie zaniedbane, ręce które St. Flour, pielęgnować była zwykła, w stanie