Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/288

Ta strona została skorygowana.

W innym pokoju stroiła się jenerałowa, równie starając uczynić młodą i wdzięczną, — z pomocą nie kwiatów i pstrocizn, ale klejnotów i ubioru modnego. Wzięła też swoje najwspanialsze kolie szmaragdowe, koronki, aksamit i najwytworniejsze fraszki, jakiemi obwiesić się mogła. Było jej ładnie, ale sama czuła, że nadto się ustroiła na Semiramidę.
W obawie aby nie parsknęła śmiechem na widok pana Okoszki, pana Konstancya wcześnie jej wytłómaczyła, kto on był i dla czego tak dziwacznie wyglądał.
— Ale ja, bo go jeszcze dzieckiem kiedyś widywałam — odezwała się jenerałowa — dziwak był całe życie.
Ubiór siostry gospodarza bardzo prosty, podnosił jej wdzięk dziewiczy. Świeża śmiała, energiczna, obok arystokratycznej Julii odbijała kontrastem życia rozwiniętego pracą i własną siłą. Coś tajemniczego było w pierwszej; w drugiej ta pełność sił, która zdaje się wyzywać losy do boju.
Julia obracała się i teraz, trochę senna, nie władając sobą; Konstancya biegała, śmiała się, pokazywała białe ząbki i nieulęknionem okiem patrzała w twarze, których wzrok ją nie zastraszał. W białej sukience, z wstążkami i bukietem, zwinna i zręczna, słowem i ręką nieustannie była czynną.
Obrzęd nie mógł się odbyć według starodawnych form tradycyjnych, ale gdy znać dano, że kanonik, włożył komże i ołtarz czekał na narzeczonych. Julia wychodząc sama, prowadzona przez brata, szepnęła mu, aby naprzód prowadził ją do dziadka, potem do opiekuna.
Okoszko zmięszał się i zdziwił, gdy zobaczył przed sobą klęczącą hrabiankę, ręce mu się zatrzęsły, zaczął coś bełkotać, pochylił się — na płacz się zebrało. Pobłogosławił wzruszony. Wilski stał niemy, blady i po francuzku powiedział rodzaj komplimentu. Panna młoda i Oleś z kolei poszli prosić wszystkich