Abdank z daleka ją obserwujący, zbliżał się ku niej teraz z wielką obawą i nieśmiałością.
Przy powitaniu z uśmiechem podała mu jakoś tak żwawo rękę i ścisnęła dłoń jego tak mocno, że się zląkł.
— Po wszystkiem! — rzekł w duchu — złapałem się...
Unikał pozostania z nią na osobności przez cały dzień... aby w zawieszeniu jeszcze zostawić słowo zagadki. — Oczy francuzki ścigały go napróżno, a ile razy spotkały z mdławym uśmiechem, zbywał ją melancholią dwuznaczną.
Emil nie mógł nawet dostąpić swojego bóstwa. Przy powitaniu panna Konstancya trochę ironicznie wyraziła się, że mu zapewne przeszedł ból głowy i że się spodziewa, iż mu... nie szkodziło — zbytnie znużenie w Owsinie. Odszedł hrabia napuszony i gniewny, a boleść jego zwiększyła się jeszcze, gdy w ciągu dnia i obiadu Wilski nieustannie panną Konstancya był zajęty. Biło to w oczy wszystkich.
Po obiedzie, przy którem dolewano gościom jeszcze natarczywiej niż w Owsini, a Wilski opierających się sam chodził ściskać, prosić i zmuszać — jenerałowa czatowała już na gospodarza...
— Panie Adamie — szepnęła mu — mów prawdę... Zakochałeś się w pannie Konstancyi... Przecie, o ile wiem, la bigamie est un cor pendable, z dwoma się na raz ożenić nie ma sposobu...
Gospodarz chciał to w śmiech obrócić...
— Ja mam oczy — i... instynkt... Mów? co myślisz? Co będzie z hrabiną?
Wilski się obejrzał ostrożnie dokoła i odprowadził dalej jeszcze jenerałową... przybrawszy minę poważną.
— Wie pani co? jesteś przyjaciółką nas obojga? Przyznam się pani, sumienie mi pokoju nie daje. Nie chciałbym być zawadą hrabinie do świetnego losu, daleko świetniejszego niż ja jej przynieść mogę.
Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/306
Ta strona została skorygowana.