z nim, rozmawiała wesoło, dawała sobie prawić grzeczności, lecz gdy rozmowa zaczynała być wyrazistszą, spoglądała w oczy i umiała się wyśliznąć...
Wilski spotykał się z Zellerem, nie śmiejąc jeszcze nawet mu napomknąć o projekcie... Jednego razu jednak w Parzygłowach, zetknąwszy się z nim i znalazłszy go bardzo zajętym, gdy spytał o przyczynę — odebrał odpowiedź...
— Muszę śpieszyć z wyprawą dla siostry, narzeczony jej, pokoju mi nie daje.
Wilskiemu zrazu zdawało się, że nie dobrze zrozumiał, ale Zeller dodał:
— Jeszcze będąc u państwa Z. — poznała tam bardzo przyzwoitego człowieka... który się w niej zakochał, gdy nic nie miała, słuszna rzecz, aby poczciwe serce mu nagrodziła teraz... gdy się polepszyły stosunki...
Tym sposobem odprawiony Wilski, zmilczał, odjechał do domu i zamknął się w nim pod pozorem choroby. Jenerałowa, która się dowiedziała zaraz o wszystkiem, z radości po pokoju zaczęła tańcować.
— A! dobrze mu tak... dobrze mu tak!...
Hrabina przyjęła wiadomość bardzo obojętnie.
W półtora roku potem, były u państwa Paździerskich chrzciny nowonarodzonego synka, którego czarne oczy najpiękniejszej przyszłości dozwalały roić nadzieje... Widziano już w nich rozum, uczucie, wszelkie przymioty rokujące szczęście na świecie... Matka i ojciec rozpadali się nad niezrównaną intelligencyą