de... Zwierciadło, mimo przerzedzonych włosów, dosyć świeżemi rysy usprawiedliwiło tę tualetę.
Ubrany, w kapeluszu na głowie, nucąc, poszedł Wilski do żony, która była około dzieci.
— Muszę jechać do hrabiny — rzekł — nieszczęście z temi jej interesami, którym nie ma końca...
— Zmiłuj się tylko, żebyś się i ty nie zaplątał...
— Allons donc! — odparł Wilski i zlekka rękę żony uścisnąwszy, wyszedł. Dzieci go dogoniły z pożegnaniem. Śliczna czwórka koni czekała przed gankiem. Liberya, powóz, uprząż, wszystko było nieposzlakowanej elegancyi, choć podejrzanego trochę smaku. Świeciło się to i imponowało.
Od przyjazdu z Wilska, do rezydencyi hrabiny, wiodła piękna, stara, lipami i klonami wysadzana ulica, starannie utrzymywana. Drzewa siedziały we cztery rzędy, po bokach stanowiąc drużyny dla przechadzki...
Wilski właśnie wjeżdżał w aleję, gdy z boku postrzegł chusteczką mu znak dającą hrabinę.
Ślicznie była ubrana w liliowy szlafroczek z białemi koronkami, który ją odmładzał. Para ładnych angielskich charcików, szczekając biegła za nią. Wilski postrzegłszy ją zatrzymał się, wysiadł z uśmiechem podbiegając ku niej, konie i służącego odprawiono do dworu.
Przywitanie było przyjacielskie ale ceremonialne. Dopiero gdy powóz znikł pod gałęźmi lip zwieszonemi, hrabina powtórnie podała rękę Wilskiemu. Spojrzała mu w oczy z natarczywą czułością, i Wilski, obejrzawszy się do koła... pocałował ją w czoło...
— A! jakżem szczęśliwy, że wypadł ten jakiś interes, dla którego zostałem wezwany... Jesteś niewypowiedzianie dobrą! anielską istotą! Byłem stęskniony śmiertelnie i szukałem tylko pozoru, aby się tu dostać, gdzie życie... Przecież innego spodziewam się interesu nad interes serca... nie ma...
— A! mój drogi Adziu — westchnęła hrabina robiąc smutną i zafrasowaną minkę, z którą było jej
Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/33
Ta strona została skorygowana.