było zdumienie guwernantki, gdy wśród tej rozmowy, postrzegła i przekonała się, że ta, którą miała za niedojrzałe dziecię, rozumiała świat, stosunki, ludzi, — choć tylko z książek i własnych spostrzeżeń, ale więcej niż zwykle panienki jej wieku — znają ich i rozumieją... Do późnej nocy, a raczej do dnia prawie, przesiedziały tak szepcząc... St. Flour opowiedziała jej historyę wszystkich doznanych w świecie zawodów... wszystkich przegorzałych miłości... Pozostały się w najlepszej przyjaźni, i drzwi zawalone pudełkami, otworzyły się szeroko.
W kilka dni potem, sąsiedztwo zdumione, otrzymało listy zapraszające na pogrzeb ś. p. Wilskiéj. Nikt tak dalece o chorobie jej nie słyszał, nieboszczka oddawna była nie zdrową, lecz nic się jej nie zdawało zagrażać. W domu nawet, mąż i dzieci, nie mieli tej choroby za niebezpieczną, lekarz z Parzygłowów, człowiek który miał zaufanie całej arystokracyi sąsiedniej, bo był niezmiernie w towarzystwie miły, i leczył każdego jak kto sobie życzył, nie przypuszczał, ażeby się to tak smutnie skończyć miało.
W wigiliję zgonu: zażądał — dla wszelkiego bezpieczeństwa — drugiego lekarza, ale nim tego sprowadzono z Lublina, pani Wilska, posławszy po ks. Maryana, który ją wyspowiadał, przyjęła ostatnie Sakramenta, i spokojnie dosyć życie skończyła...
Wieść ta jak piorun padła na hrabinę... Przysłał z nią Wilski, nie mogąc pisać — prosząc o pomoc i o ks. Maryana, dla zajęcia się pogrzebem. Przez kilka chwil hrabina Marya siedziała w swym gabinecie, zadumana, nie mogąc zebrać rozpierzchłych myśli...
Starała się z góry przewidzieć następstwa tego wypadku możliwe i ich znaczenie... Nie przypuszczała nigdy tak nagłej śmierci pani Wilskiej. Cóż teraz on miał począć z sobą? Był dosyć młodym, aby pomyśleć o ożenieniu. Ona była wdową... miał względem niej obowiązki.
Gdyby zażądał jej ręki miałaż mu ją oddać czy
Strona:PL JI Kraszewski Zygzaki.djvu/87
Ta strona została skorygowana.