(str. 217), i jeszcze daléj: „Właśnie około tego czasu pomimo wpływy i silny opór Śniadeckiego, postanowił był uniwersytet wileński zapełnić wakujące od lat wielu katedry w wydziale moralnym“ (str. 221). Tu Mochnacki wspomina o Lelewelu, którego „opinja publiczna wskazywała na profesora historii, ale Śniadecki nie chciał... odpychał Lelewela od katedry historii“ (str. 224 — 5). Dodajmy do tego sprawę Krzemieńca i Czackiego, w której Śniadecki, jak się sam Czacki uskarża, szkodził mu na każdym kroku i usiłował powstrzymać wzrost tak świetnie rozwijającéj się instytucyi, a będziemy mieli sporą wiązankę faktów wskazujących, że autor może się i nie pomylił pisząc, że Śniadecki był człowiekiem szkodliwym dla postępu literatury i światła obywatelskiego w narodzie. W każdym razie choćby się pomylił, miał do tego prawo, bo przed jego oczami stała sprawa Lelewela, stał ze świadectwem znakomity Mochnacki i ze skargą na ustach „nieskazitelny“ Czacki.
To cośmy przytoczyli ściąga się do uporu i uprzedzeń Śniadeckiego, weźmy z kolei dwie drugie wady: pychę i zarozumiałość. „Muszę kochać nauki, pisze Czacki w liście do Czartoryskiego, a bardziej dobro pokoleń, kiedy znoszę dotkliwą władzę Śniadeckiego.... Śniadecki kłóci się ze wszystkimi, ja z nikim“. Gdy jednakże to świadectwo mogłoby być poczytanem za stronne, za niewystarczające, niechaj sam Śniadecki mówi za siebie. Przejrzyjmy jego listy wydane w „Pamiętnikach o Janie Sniadeckim“ Balińskiego w tom. 2. Ks. Sierakowski, kustosz koronny, prezydent trybunału krakowskiego, senator, trzykrotny rektor akademii krakowskiéj, matematyk i architekt z powołania, zamierzył wydać dzieło o architekturze. Śniadecki pisze list do niego, w którym go uczy, jak ma pisać to dzieło, radzi, aby w tekście było „wyłożenie prawideł jasne, proste i dokładne“, o wreszcie
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/18
Ta strona została skorygowana.