Jezuitów, bo mogli doskonale służyć jego widokom religijnym dążącym ku zjednoczeniu rzeczypospolitéj na téj drodze, ale nie przewidział, że cała gorliwość tych nauczycieli zostanie jednostronną. Z początku przynajmniéj sprowadzono do Wilna z zagranicy niemców, francuzów, włochów, a nawet hiszpanów, ale z postępem czasu filozofia upadła, literatura starożytna była w zarzuceniu największym i w zaniedbaniu, miejsce jéj zaś zastąpił alwar, retoryka, to jest gramatyka łacińska, sztuka robienia wierszy, pisania mów na obstalunki, jedném słowem rzemiosło. Nie widać wcale przez cały ten okres dzieł wydanych przez professorów wileńskich, coby na szczególną uwagę zasługiwały, stopnie nawet akademickie rzadko tam udzielano i nawet dosyć późno wzięto się do nich. Tak więc i ta nowa akademia wileńska nie wywarła żadnego wpływu na literaturę.
Jan Zamojski chciał naprawić błąd Batorego i założył własnym kosztem trzecią akademię w dobrach swoich w Zamościu roku 1595. Nikt przed nim i po nim na taką rzecz wielką się nie odważył, nikt nie przyniósł w ofierze ojczyźnie tak wielkiego daru monarchicznego. Porwał się też może kanclerz nad siły, chociaż był wielce bogatym panem; trzeba było albowiem uposażyć samą akademię, utrzymywać kilkadziesiąt osób, budować gmachy, zakładać drukarnie i szkoły przygotowawcze, nareszcie potrzeba było stosunki utrzymywać z zagranicą i posyłać tam do różnych akademii o swoim koszcie zdolną młodzież, żeby się kształciła do katedr professorskich. Stąd od samego już zawiązku kulała akademia zamojska, która nazywała się dobrowolnie córką krakowskiéj; jakoż później brała z niéj nauczycieli i zupełnie na wzór jéj się urabiała. Radzili kanclerzowi przyjaciele, żeby otworzył jeden tylko wydział literacki, ale Zamojski nie posłuchał dobréj rady i ze zbytku gorliwości otworzył od samego początku aż trzy wydziały, to jest literacki, prawny i lekarski, potem przydał nawet teologiczny. Sam żył zaledwie lat dziesięć po téj fundacji, więc nie widział upadku szkoły, którą tyle się szczycił, z któréj tyle obiecywał sobie i ojczyźnie. Zbywało akademii zamojskiéj na pierwszych potrzebach do życia, stąd nie wywierała wpływu żadnego na ogół. Była w Zamościu uosobiona nędza, professorowie nie mieli gdzie mieszkać i co jeść. Same gmachy stanęły już pod koniec panowania Władysława IV. Wydział teologiczny
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/185
Ta strona została przepisana.