89. Wniosek ze wszystkich poprzednich uwag ten będzie, że jeżeli dźwignęła się znakomicie w Polsce w okresie złotym zygmuntowskim literatura polska i wogóle wszelkie piśmiennictwo, naród nie winien był tego dobrodziejstwa i blasku szkołom, które miał najnędzniejsze, ale wysokiéj oświacie, która w nim była już na pograniczu wieków średnich od nowéj historii i téj przedewszystkiém okoliczności, że znalazł w sobie samym znakomite talenta, gorliwe serca, które potrafiły władać językiem cudownym w bogactwach swoich, sprężystym, giętkim i zdolnym do wszechstronnego rozwoju swojéj potęgi. Owszem literatura narodowa czysto-polska powstała nagle i odrazu znakomite zajęła stanowisko, tak, że dzisiaj wspomnienie epoki zygmuntowskiéj cześć budzi, powstała nagle nie zachętą ludzi z urzędu uczonych, mających powinność czuwania nad oświatą, ale owszem rozwinęła się wbrew tym ludziom, którzy już nie rozumieli życia i pozostali w tyle po za narodem. Ówczesna literatura czysto-polska starczyła za dowód, żeśmy się poczuli i uznali w swojéj godności i żeśmy chcieli ujrzeć w ojczystéj mowie skarby swojego rozumu. Cóżby to było gdyby akademie i szkoły, które w poprzednim okresie stały rzeczywiście na czele oświaty i ruchu umysłowego w narodzie, gdyby te powiadamy, urzędowe zastępy krzewienia oświaty, pozostały w zgodzie z narodem i wśród złotéj epoki zygmuntowskiéj? Polska, która w XVI wieku zaimprowizowała świetną literaturę, byłaby się mogła i nadal utrzymać na téj wspaniałej wysokości. Ale Opatrzność narodom nie zawsze daje ludzi. To téż gdy się talentów przebrało, gdy różnowierstwo osłabło, gdy jednostronny kierunek zaczęła brać literatura, gdy mecenasi zamilkli, a drukarnie poupadały, interes dla literatury słabiał a smak zginął,
między którą wybitne miejsce zajmują dzieła X. Hiplera i X. Polkowskiego. Ten ostatni oprócz wydanego w Gnieznie w wielkim tomie życiorysu Kopernika, wydal tamże 3-tomowy zbiór p. t.: „Kopernikijana“, w którym zebrał prace pomniejsze i literackie Kopernika, jego listy i wreszcie wszystkie życiorysy wielkiego astronoma.
X. Polkowski matkę Kopernika nazywa Watzelrodówna. Rodzina ta zapewne niegdyś niemiecka, spolszczona już była zupełnie przez łączenie się stosunkami krwi z rodzinami polskiemi.