Tak się popsuje i wniwecz obróci, i w dym a w perzynę pójdzie chwała wasza i wszystkie dostatki i majętności nasze. I wziąwszy garnek gliniany, a zwoławszy was wszystkich, uderzyłbym go mocno o ścianę w oczach waszych, mówiąc: Tak was pogruchoczę, mówi Pan Bóg, jako ten garnek, którego skorupki spoić się i naprawić nie mogą“.
Wołał żalem przejęty do Polski: „o jakoś owdowiało ludne i pełne królestwo! Płaczęć, bo ty płaczesz i łzy twoje na jagodach twoich. Nie masz ktoby cię ucieszył, z onych miłych przyjaciół twoich; wszyscy tobą pogardzili, stali się nieprzyjaciółmi twemi. Wojewody twoje pędzą w niewolę jako barany słabe, które i paszy nie najdują. Lud wszystek stęka chleba szukając. Ołtarzami swemi pogardził Pan Bóg i kościoły podał w ręce nieprzyjacielskie. Dziedzictwa wasze wpadły w ręce cudzoziemców i domy nasze do obcych, Słudzy nasi panują nad nami: nie masz ktoby wybawił nas z ręku ich. Stoją nad szyją naszą i spracowanym odpocząć nie dają. Niewiasty nasze i panienki posromocili, pany na szubienicy zawiesili, starych się nie wstydzili i młodych na nieczystość użyli. Ustało wesele serc naszych, obróciło się w płacz i śpiewanie nasze. Spadła korona z głowy naszéj, biada nam żeśmy pogrzeszyli. Przyszedł koniec nasz, spełniły się dni nasze. I rzekł Pan Bóg do proroka swego: „Wyrzuć je, patrzeć na nie nie chcę, niech idą. I spytaliśmy: Gdzież pójdziem? Powiedziano: Kto na śmierć, ten na śmierć; kto na miecz, ten na miecz; kto w niewolę, ten w niewolę....“
Skreśliwszy taki obraz słowami branemi z proroctwa o zniszczeniu Jerozolimy, dodaje:
„Gdybym był Ezechielem, ogoliwszy głowę i brodę, włosybym na trzy części rozdzielił. I spaliłbym jedną część, a drugąbym posiekał, a trzeciąbym na wiatr puścił, i wołałbym na was: Jedni poginiecie głodem, drudzy mieczem, a trzeci się po świecie rozproszycie.... Inną znów razą wołał: „z żałością i z płaczem wielkiego bólu serdecznego opowiadamy wam upadek nasz“. Nic wszystko nie pomagało.
Skarga był wielkim obywatelem, wielkim prorokiem. W czasie największych zwycięstw narodu wróżył polakom upadek, jeżeli się nie poprawią. Nie prorok to starego zakonu, który zagadkowo i pod figurami zwiastuje po wiekach przyjście Zbawiciela. Skarga czytał w przyszłości, widział ją, wołał na ukochany naród i płakał.
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/288
Ta strona została przepisana.