skowskim? Wszyscy inni poeci jego epoki są pod tym względem bardzo jednostajni. Zacząwszy od wiersza czterozgłoskowego, ma Miaskowski wszystkie rodzaje miary aż do trzynastozgłoskowego, trzyma się średniówki i miar przyjętych, ale mimowoli uderza w nim muzykalność naszego wiersza, już wyrobionego przez nową poezję mickiewiczowską, tak dalece to prawda, że język pod piórem zdolnych ludzi brzmiał muzyką, chociaż długo poeci nie odgadli tajemnicy wiersza polskiego i więcéj natrafiali na nią instynktem, po omacku. Wiersze są tak śliczne, miarowostopowe w Miaskowskim, że prawie nie chce się wierzyć, aby na nich leżała pieczęć stara XVII wieku. Poeta nie wszędzie jednak dochowuje muzykalności, znać, że nie ze sztuki ale z natchnienia wiersz jego w strofy się układa, np.:
Wołowiczu, od którego
Nie zna slońce tu wtórego
W rozumy w ludzkość i w wymowę,
I coć wlała Pallas w głowę!
Jeśli cię ja tak prostymi
Bawię rytmy, ty i tymi
Nie gardź; ale (o co stoją)
Ogarnij je łaską twoją!
Podaj chętną rękę onym,
Choć nie w stroju drogo tknionym.
Niż kto twoje zdolniéj potym
Zabrzmi sprawy piórem złotem.
A też wolą wnijść w żałobie,
W tak niestwornéj zwłaszcza dobie,
Do pańskiego twego gmachu,
Nie bez żalu i postrachu!
Wnuku dawnych w Polsce dziadów,
Bierz z pobrzeżnych wzór sąsiadów:
Bo gdzie swobód nie zgubili,
Skoro Rzymu odstąpili?
On nas Temu wprzód sam spłodził.
Co w krwi swojéj nas odrodził;
Czemuż wrota mu z Genewą
Zawieramy ręką lewą.