po łacinie napisał o św Stanisławie. Magistrem zostawszy udał się do Włoch, potem umyślnie do Francyi, żeby poznać Józefa Skaligera jednego z największych uczonych wieku. Ukształcony jak najpiękniéj powrócił do ojczyzny. Literatura, filozofia, prawo, matematyka, nawet nauka lekarska nie były mu obce. Przez Jakóba Górskiego poznał się ze Stanisławem Sokołowskim, kaznodziéją króla Stefana, przez Sokołowskiego z Zamojskim. Kanclerz postanowił nie rozstawać się z młodzieńcem. Zrobił go swoim sekretarzem, dał mu dożywociem wieś Czarnięcin pod Krasnymstawem i poruczył wychowanie swojego jedynaka Tomasza. Tu w ciszy wiejskiéj Szymonowicz zstąpił od wzorów klasycznych do gminu i zaczął nucić sielanki. Wsławił się tak prędko i rozgłośnie, że król Zygmunt na wniosek posłów ziemskich obdarzył go szlachectwem i herbem Kościeszą, którą Szymonowicz zmienił cokolwiek na to, żeby podobniejszą była do Jelity, herbu Zamojskich. Wtedy przezwano go Bendońskim. Mianował go także Zygmunt dyplomatem wydanym w Warszawie dnia 23 grudnia 1590 roku poetą królewskim i pozwolił przyjąć obywatelstwo w jakiéjbądź prowincji lub mieście, bez żadnych jednak obowiązków i ciężarów tak w czasie pokoju jak i wojny. Dom poety jako święty przybytek muz, król uwolnił od prawa gościnności, to jest od obowiązku dawania gospód urzędnikom rzeczypospolitéj. Poeta przecież siedział sobie na wsi w prostym szlacheckim dworku w Czarnięcinie. Tutaj znaleźli go posłowie papieża Klemensa VII, któremu Symonides poświęcił poemat swój „Joela“ i przywieźli mu również wieniec poetycki i bogate upominki. Powiedzieli mu grzeczności przy téj okoliczności, że w tak miłém ustroniu filozofa, bogowie sami radziby mieszkali. Brał Szymonowicz udział w sprawach narodowych, towarzyszył Zamojskiemu na wojnach, kanclerz zwierzał się przed nim z najskrytszych swoich tajemnic. Stąd Zamojskiego najszczerszy zawsze przyjaciel Szymonowicz pomagał mu w założeniu akademii i sławił go w poezji. Piękny to wzór wielkiego człowieka i wielkiego pisarza, popierających się tak nawzajem, że obie te sławy i zasługi zdaje się spływają w jedno. Szymonowicz pisał dużo i po łacinie.
W sielance polskiéj naśladował i tłómaczył wzory greckie i łacińskie, stąd poplątał mitologiczne rzeczy z obrazami, w których występują nasi kmiotkowie. Oprócz Klonowicza nikt krom
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/309
Ta strona została przepisana.