Wszystkie jego elegje każą obrazy i powieści wzięte z mitologii rzymskiéj. Jak idąc za podaniami Horacego, za nauką mędrców, którzy wykrzywiali jego rodzinny talent, pisał o sobie, tak gdzie tylko wątku mu brakowało, gdzie rwała się nić wymownych uwag i opisów, tam Janicki zaraz sztukował elegje swoje pożyczaną erudycją. Ten pokost mitologiczny w oczach dawnych znawców, poetyczną wonią naprowadzał wiersze Janickiego, a dzisiaj ujmuje im wartości. W kim innym ta okrasa mitologiczna jest tylko dla podniesienia utworu, w Janickim spotykamy ją wszędzie, w odzie do Krzyckiego i do Kmity, w opisie choroby i powrotu do kraju. Nieraz żal, kiedy znajdzie się piękne miejsce, wiersz płynie harmonijny i szczeropolski, w tłómaczeniu naturalnie Syrokomli, aż ten fałszywy dźwięk, ten przybór jakiś mitologiczny psuje wrażenie, niby akord jaki muzyki fałszywy. W skardze Budy, którąśmy wyżéj przytoczyli, jest także Numitora córka i etruska rzeka, Dydo i auzońskie nurty.
Janicki był bez wątpienia najzdolniejszym z poetów łacińskopolskich zygmuntowskiego okresu. Inni pisali przez nawyknienie, dlatego, że nauczyli się pisać, Janicki pisał z potrzeby, z wylania serca. Nieoceniona szkoda, że zmarniał ten młody talent, który byłby nam niezawodnie arcydzieło utworzył. Wiersze innych poetów, których tu przytoczyliśmy, są dzisiaj żywym materjałem historycznym, Janicki zaś ma i miejsca przecudowne.
117. Kochanowski, Szymonowicz i Klonowicz odznaczyli się także jako poeci łacińscy.
Kochanowski pisał elegie, pieśni liryczne, czyli ody i fraszki, które nazwał „wieczerzami w gościnie“. Najobszerniejszy jego poemat łaciński jest „pieśń zwycięstw (Epinicion)“ do Stefana Batorego po odzyskaniu Inflant. Za Stanisława Augusta, ksiądz Xawery Zubowski, późniéj zaś Kazimierz Brodziński i nareszcie za naszych czasów Syrokomla dobrze tłómaczyli Kochanowskiego. Wieszcz z Czarnolesia, jak poprzednik jego Janicki, idzie tu wszędzie za wzorami, naśladuje wiernie poetów rzymskich, ma dużo mitologii, ale nie pisze już tyle o sobie, więcéj go zajmują sprawy ojczyzny. Czasami pozwala sobie błysnąć dowcipem i wesołością, czasem udaje się za gorszego, jakim jest w istocie, bo chwali wino, jakby pragnął się upić, ale jednakże we wszystkiem, kiedy umysł trzeźwiejszy, znać w Kochanowskim dobrego polaka
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/348
Ta strona została przepisana.