treści dostarczyło mu wesele Zygmunta Augusta z Elżbietą rakuską, pogrzeb téj młodéj królowéj lub śmierć Zygmunta Starego; opisywał wierszem Kraków, nawet i żywoty świętéj Barbary oraz Salomei. Było to jednak bardzo dawno, bo kiedy potém wstępując na tron król młody, użył go w poselstwie do Rzymu w sprawie sławnych sum neapolitańskich i spadków barskich po Bonie, ksiądz Tyczyn (tak go nazywają powszechnie w pismach z onego czasu), oddał się całkiem pracy dyplomatycznéj. Na téj drodze wiele zasług położył względem swojego zacnego króla, którego kochał. Rozwinął albowiem rzeczywiście na tym urzędzie niepospolite zdolności i nadzwyczajną zręczność umysłu, bo czemże z kolei nie był, jakiejże pracy we Włoszech nie podejmował, szukając wszędzie dobra pańskiego? Był kassjerem i płatnikiem w stosunkach do ziomków i do Włochów, których Zygmunt August dla spraw swoich utrzymywał przy różnych dworach włoskich, hiszpańskich, a najwięcéj w Neapolu i w Rzymie; był korrespondentem całego dworu polskiego, króla i królewien; był dyplomatą, ajentem, bo z monarchami i z ministrami się znosił. Gdzie nie bywał Tyczyn w tych sprawach? Całe Włochy zjeździł: bywał często w Neapolu i w Rzymie (tutaj główną miał siedzibę), pisywał do Hiszpanii, bywał u wszystkich kardynałów. Przerobił się wreszcie zupełnie na Włocha i prawie już zapomniał ojczyzny. Król hojnie go wynagradzał i królewny. Miał więc Tyczyn pensję z dochodów barskich, posiadał nagrody i beneficja w Polsce, a kiedy Hozjusz przyjechał do Rzymu na stałe poselstwo (było to pod koniec już panowania Zygmunta Augusta), zastał, jeszcze we Włoszech Tyczyna, który odtąd stał się prawą jego ręką. Niewiadomo kiedy umarł. Życie tego człowieka warte rozleglejszych badań. Z poezyi niema sławy Tyczyn, ale został w historyi narodu. Urodził się w okolicach Rzeszowa.
Po tych główniejszych rymotwórcach, bibljografia polska może wyliczać jeszcze całe tłumy wierszopisów łacińskich, bo kto wówczas nie próbował pisywać wierszy, kiedy prawie cechą literata było popisywać się w wiązanéj mowie przy każdém zdarzeniu, każdéj okoliczności? Jeżeli wierszokleci, których wymieniliśmy, oddawali się wyłącznie poezyi, jak rozumieli, kto z uczonych, kto z professorów, dyplomatów, biskupów, księży nawet, lekarzy, nie ściągnął wtenczas ręki do napisania choćby kilku
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/359
Ta strona została przepisana.