Wiele posiadamy opisów wojen moskiewskich prowadzonych z powodu samozwańców, na czele tutaj położymy znakomite dzieło hetmana Żółkiewskiego „początek i progres wojny moskiewskiéj“. Sam główny działacz w tych zapasach, opisał je hetman stylem tacytowskim, poważnie, zwięźle i malowniczo: żadne tutaj słowo nie jest nadto, hetmańskie życie przegląda się w tém dziele jak w zwierciedle. Pamiętnik ten długo leżał w rękopiśmie i dopiero w roku 1835 wydany został w Moskwie w oryginale polskim obok przekładu rossyjskiego. Opowiada tutaj hetman historję swoją od czasu pierwszego ukazania się Dymitra w Polsce aż do zdobycia Smoleńska przez króla.
Mikołaj Ścibor Marchocki który pod znamionami Romana księcia Rożyńskiego służył razem z rodzonym swoim synowcem w téj wojnie, opisał ją i zaszedł daléj jak hetman Żółkiewski, bo doprowadził opowiadanie aż do obrania na tron Michała Romanowa. Dziełko to świeżo także odkryto i wydano pierwszy raz w Poznaniu 1841 r. — Samuela Bielskiego pismo o téjże wojnie, wydał książę Oboleński w Moskwie 1848 r.
Pamiętniki swoje pisali w tymże czasie Samuel Maskiewicz, który zaczyna wprawdzie od buntu Nalewajki, ale dopiero około czasów pojawienia się samozwańca jest rozmowniejszy. Dosyć szeroko i malowniczo opisuje te wyprawy moskiewskie, a kończy prawie na klęsce pod Cecorą. Poprzedza go Krzysztof Pieniążek, który w „zwierciedle żywota“ kreśli swoje sprawy tym ślicznym językiem, temi poetycznemi obrazami, co to w dziele skądinąd pełném treści, stanowi prawdziwy klejnot literacki. Pieniążek był rotmistrzem, a pisał w starości lat po wielu wojnach, które już odbył, w dziedzicznéj wiosce swojéj Lasochowie, dla nauki młodych pokoleń. Jest to pisanie jego w rodzaju Reja „żywota człowieka poczciwego“, tylko że Rej kreśli wizerunek idealnego szlachcica, jakimby być powinien, a Pieniążek spisuje swój własny portret z natury i dlatego ciekawszy jest, a dla nauki ważniejszy. Żywot jego, to rzeczywiście żywot ówczesnego szlachcica polskiego, co to za ojczyznę walczył długo, a chleba jednak nie dostał, bo go brali szczęśliwsi a nie zasłużeni, brali dla łaski pańskiéj. Szlachcic ów sam potomek staroświeckiego rodu, nie płacze jednak i nie złorzeczy ojczyźnie, bo wie, że temu niewinna, ale nie może znaleźć dosyć słów ironii i skarg na tych, co gubią
Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/390
Ta strona została przepisana.