wierszem białym, bez rymu, pierwszy podobno odważył się na to w Polsce. Zepsucie, jakie już podówczas swobodnie u nas panowało, zapewne obszerne dawało pole satyrze, ale i sam Opaliński, który wady ludzkie chłostał bez miłosierdzia, nie był aniołem i lepszym od innych. Źródła historyczne ukazują go nam z bardzo brzydkiéj strony. Dumny, zadzierał przez pychę z królem, był łakomy i przekupny; wreszcie przedał ojczyznę szwedom pod Ujściem za Jana Kazimierza. Po satyrach atoli sądzić go, byłby to charakter wielki i niepokalany. Gniewa się na stroje, na zbytki, na kobiety intrygantki i swawolnice, na ucisk włościan, zrywa się na wszystko. Żal serce ściska, kiedy się czyta Opalińskiego. Wstyd już uleciał z czoła narodu i z oburzeniem woła raz poeta do swoich, to jest do panów:
Kat po was ojczyźnie,
Lepiéj żebyście byli świata nie widzieli!
Nie widać poezji w Opalińskim, bo nie miał autor o niéj jasnego wyobrażenia, ale jest u niego pełno wymowy, język silny, a obrazy pełne świeżości są znakomitym zawsze i wielkiéj wartości dokumentem historycznym.
138. Literatura obca, mianowicie starożytna, mało nas obchodziła jak dawniéj. Dla zwyczaju więcéj, bo do pióra przez nałóg ten i ów przywykał, brał się do tłómaczenia arcydzieł, ale i tutaj znać, że pisarze sami nie wiedzieli do czego się brać mają. Pominęli Wirgiliusza i Homera, a brali się do Lukana, Klaudjana i Stacjusza. Najzdolniejszymi tłómaczami byli; ksiądz Jan Allan Bardziński i Stanisław Chrościński; pierwszy potomek rodziny starej mazowieckiej herbu Habdank, byt w zakonie dominikańskim
Damy nam w cieśni, śpiewają pieśni,
A myśmy nie jedli i t. d.