arcydzieł sztuki, wobec samej historji tylu wieków, cały był w podziwie i w uniesieniu. Dopiero w Neapolu wytłómaczył wierszyk Göthego:
Znaszli ten kraj, gdzie cytryna dojrzewa,
Pomarańcz blask złoci drzewa?
Grono rodaków zawsze go otaczało. Był w Rzymie obok niego i Stefan Garczyński, którego poznał w Berlinie. Wielbili wszyscy wieszcza. Spotkał w Rzymie dawną znajomość z arystokratycznego kółka petersburgskiego, księżnę Zenejdę Wołkońską i w jej domu wiele znalazł przyjemności, wiele uroku życia. Mickiewicz unieśmiertelnił ten swój stosunek do księżnéj wspaniałym wierszem na jéj „pokój grecki“, w którym pomiędzy innemi pisze :
Cóż opowiem wrócony do śmiertelnych kraju?
Ach! powiem, że byłem wpół drogi do raju.
Z duszą na poły tęskną, na poły radosną.
Słyszałem już tę rajską rozmowę wpół głośną
I widziałem te rajskie półświatła, półcienia
I doznałem niestety! tylko pół zbawienia.
Na wiosnę puszczał się wieszcz na wycieczki do Szwajcarji, zwiedzał w różnych kierunkach Włochy. Na zimę znowu powrócił do Rzymu, gdzie w bliskie wszedł stosunki z księdzem Stanisławem Chołoniewskim i z Henrykiem Rzewuskim. Długi pobyt w Rzymie odmienił wiele wyobrażenia naszego wieszcza i łaska Boża widocznie na niego spłynęła, z półfilozofa został szczerze wierzącym. Rozmowy z ludźmi religijnymi a pełnymi zapału sprawiły taki skutek. I talent wieszcza dojrzał. Rzewuski cudownie opowiadał o niedawno ubiegłej przeszłości stanisławowskiej i dawniejszej jeszcze saskiej; umiał tak wiele, pamiętał tyle zdarzeń. Adam przypominał sobie własne rodzinne podania i poznawał, że nie wszystko tak brudne i tak skalane w naszej przeszłości, jak to utrzymywali niektórzy zbyt przesadzeni chwalcy ustawy 3 maja. Ideał „Soplicy“ był już gotowy. Z niego utworzył wieszcz wspaniały poemat o panu Tadeuszu, w którym opisywał ostatni zajazd