Strona:PL J Bartoszewicz Historja literatury polskiej.djvu/665

Ta strona została przepisana.

„Dramat w naturze“. Wszystko to urywki małe i drobne, które zdradzają niepospolity talent, ale skrzywiony nim jeszcze dojrzał. Magnuszewski nie miał czasu zmężnieć, wyrobić się pracą i myśleniem, bo dzień i noc przyjmował gości. Strawiła go wyobraźnia namiętna. Zmordowany życiem bez celu, kiedy siadał do pracy, umierał przy niej z wycieńczenia. Wreszcie i domowe miał zmartwienia; żona, która mu przyniosła majątek, wiele cierpiała, wreszcie umarła a w kilka miesięcy i Magnuszewski poszedł za nią do grobu dnia 27 lutego 1845 roku na Pokuciu. Spółcześni zepsuli go, bo niewidziany dotąd a upragniony upatrywali w poecie geniusz. Jeden tylko Michał Grabowski poznał się na tem, że kierunek Magnuszewskiego błędny i ostrzegał poetę, ale już było zapóźno. Smutny nam z niego został przykład.

Kraków

162. Kraków nie stanowił osobnéj szkoły, nie odznaczył się poezją, ale miał mimo to znakomitych pracowników w piśmiennictwie. Na ruinach sławy narodowéj najwłaściwiéj się było krzewić historji, krzewiła się więc mocno, ale obok niéj, rzecz dziwna, krzewiła się i filozofja. Zbieg okoliczności, że w Krakowie był jedyny po roku 1830 uniwersytet polski, który miał kilku zdolnych i wysoce ukształconych professorów, sprawił; że nauka tutaj wybujała. Najlepsze pisma perjodyczne pokazują się w tym czasie w Krakowie. Dotąd prawdę powiedziawszy, literatura perjodyczna polska, wyjąwszy gazet, które zadosyć czyniły swojemu przeznaczeniu, była u nas pasożytném zielskiem; pisma perjodyczne nie zajmowały się rzeczą publiczną serjo, jakby im to z urzędu należało, ale drukowały pierwsze lepsze artykuły, bez wyboru i treści; były to raczéj zbiorowe pisma, które dlatego wychodziły, że i w Europie wychodziły pisma perjodyczne, dlatego dzisiejszy uczony i literat niesłychanie mało w nich znajdzie rzeczy dla umysłowego pokarmu. Niektóre pisma warszawskie na kilka lat przed rokiem 1830 lepsze były od wszystkich inniych dla arykułów historycznych Lelewela, literackich Michała Grabowskiego, Brodzińskiego i Mochnackiego, ale to więcéj przypadek i teraz dopiero w Krakowie pojawiają się