W nocy zauważono ponad górami jakby snopy bladawych płomieni, które odbijając się od chmur zawieszonych poniżej, rzucały na okolicę jakieś blaski posępne.
Z wnętrza Great-Eyry wydobywały się kłęby dymu i pary, zdradzając pracę sił wulkanicznych. Uniesione wiatrem ku wschodowi pozostawiały na ziemi ślady popiołu i sadzy.
Nic dziwnego zatym, że wobec zjawisk tak niezwykłych, w całej okolicy zapanował niepokój i żądza zbadania tajemniczego szczytu. Dzienniki stanu Karoliny nieustannie potrącały o tak zwaną «tajemnicę Great-Eyry», roztrząsając pytanie, czy pobyt w Morganton, Pleasant - Garden oraz sąsiednich wioskach i fermach nie przedstawia poważnego niebezpieczeństwa; artykuły tego rodzaju rozbudzały niezwykłe zajęcie wśród szerszej publiczności, interesującej się zjawiskami przyrody wogóle, oraz obawy ze strony tych wszystkich, którym katastrofa groziła bezpośrednio.
Żałowano powszechnie, że dotąd nikt z turystów nie wdarł się na ten wirch skalisty i niedostępny.
W promieniu wielu kilometrów nie było żadnego szczytu wyższego, skądby się można było przyjrzeć, chociażby przy pomocy lunety, tajemniczemu Great-Eyry.
A jednak zbadanie to zdawało się w chwili obecnej prawie koniecznością. Dla dobra całej okolicy należało się przekonać, czy istnieje tam krater i czy wybuch wulkanu nie zagraża Stanowi
Strona:PL J Verne Król przestrzeni.djvu/11
Ta strona została przepisana.