Szybkość zaś tego nowego samochodu była stanowczo dwa razy większa.
Oczywiście, że stanowiło to poważne niebezpieczeństwo dla jezdnych i pieszych. Przyrząd tak niezwykły, poruszający się z bystrością niesłychaną, zjawiał się nagle niby piorun, poprzedzony hałasem straszliwym i kłębami kurzu, przerzynał powietrze z taką gwałtownością, że się łamały gałęzie drzew, przerażone trzody rozbiegały się z pastwisk, spłoszone ptactwo rozlatywało się na wszystkie strony, a nieszczęśliwi przejezdni znajdywali się w mgnieniu oka w przydrożnych rowach.
Dzienniki podnosiły jeszcze jeden szczegół zdumiewający: oto koła dziwnego przyrządu nie wrzynały się w szosę, nie tworzyły kolei, zaledwie pozostawiały jakiś ślad lekki, niewyraźny, niby muśnięcie.
— Widocznie szybkość tak nadzwyczajna unieważnia ciężar — pisał «New-York Herald».
Z rozmaitych miejscowości Pensylwanji dochodziły protesty, głosy oburzenia. Czyż można pozwolić, aby po drogach Ameryki bezkarnie kursował wehikuł, który innym powozom oraz pieszym grozi zmiażdżeniem? W jaki sposób jednak zaradzić złemu? Nie wiedziano, do kogo należy tajemniczy samochód, ani dokąd dąży, ani skąd przybywa. Dostrzegano go przez jedną sekundę zaledwie, kiedy z szybkością zawrotną niby pocisk armatni przerzynał powietrze. O motorze poruszającym ten dziwny przyrząd, również nie miano najlżejszego pojęcia, ponieważ
Strona:PL J Verne Król przestrzeni.djvu/38
Ta strona została przepisana.