Strona:PL J Verne Król przestrzeni.djvu/47

Ta strona została przepisana.
V.
W zatoce Bostońskiej.

Kiedy po niefortunnej wyprawie na Great-Eyry wróciłem do Waszyngtonu, pana Warda nie było w mieście. Wyjechał na kilka tygodni z powodu interesów rodzinnych. Niewątpliwie jednak wiedział o moim niepowodzeniu, dzienniki bowiem Karoliny północnej natychmiast podały sprawozdanie szczegółowe z naszej wycieczki.
Znajdowałem się w stanie niezwykłego rozdrażnienia, do jakiego doprowadziła mnie upokorzona ambicja i ciekawość niezaspokojona.
Nie chciałem się wyrzec nadziei, że przyszłość przyniesie mi rozwiązanie tak niepokojącej zagadki. Muszę posiąść tajemnicę Great-Eyry, chociażbym dziesięć, dwadzieścia razy miał rozpoczynać próby!...
Najrozmaitsze pomysły przychodziły mi do głowy. Wzniesienie rusztowania aż do wierzchołka skalistego zrębu... przebicie boków przez niedostępne głazy... wszystko to było rzeczą zupełnie możliwą... Nasi inżynierowie codziennie