Wyznaję, że list ten napełnił mnie zdumieniem bezgranicznym. Poczciwa Grad, przed którą zazwyczaj nie miałem tajemnic, przyglądała mi się z niepokojem.
— Czy złe wiadomości? — zapytała wreszcie.
Za całą odpowiedź przeczytałem jej list zagadkowy.
— Jakaś mistyfikacja niewątpliwie — dodałem wkońcu.
— Albo sprawka djabelska, list bowiem jest z tamtych okolic — mówiła stara służąca.
List ten nie wychodził mi z głowy. Wreszcie doszedłem do przekonania, że to jakiś koncept niesmaczny. Przygoda moja była znaną powszechnie... Dzienniki rozpisywały się o niej szczegółowo. Niewątpliwie jakiś dowcipniś, których nie brak w Ameryce, chciał zażartować ze mnie i napisał ten list tajemniczy.
Gdyby nawet Great-Eyry było kryjówką złoczyńców, żaden z nich nie odważyłby się na na-
Strona:PL J Verne Król przestrzeni.djvu/59
Ta strona została przepisana.
VII.
Na Kirdallu.