Strona:PL Jachowicz Bajki i powiastki 019.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
Justynka.

Justynko, mówił Ludwiś, czy dobra bułeczka?
Dobra. — A dasz mi trochę? — Ani kawałeczka.
Mama, dobywszy ciastko, rzecze do Justynki:
To i ja tobie nie dam ani odrobinki.



Marcinek.
Do Józia.

Między grzecznemi dziećmi są czasem mazgaje,
Jak ci się też Józiu zdaje,
Czy dobrze na tem wychodzą?
O! wierz mi, jak cię kocham, same sobie szkodzą.
Marcinek, jak ty, malutki,
O najmniejszą drobnostkę zaraz stroił dudki:
Czy mu się co zapodziało,
Czyli kiedy od mamy dostał czego mało,
Czy kto nań palec zakrzywił,
Zaraz się rzewnie roztkliwił;
Zaraz beczał, zaraz szlochał.
Nikt go też za to nie kochał,
Wszyscy się z niego naśmiali,
Mazgajem go nazywali.
Nareszcie widzi, że to brzydka wada.
Choćby oczy wypłakał, wszystko nic nie nada.
Wziął się więc na inny sposób:
Grzecznym był dla wszystkich osób;