Strona:PL Jachowicz Bajki i powiastki 039.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.


Ach, jakżeś uprzykrzone! A słońce się śmiało
I w oczy mu zaglądało.
Rad nie rad musiał wstawać... ale cóż za zmiana?
Biegnie zaraz chłopczyna do ogródka z rana:
Ogródek miłą wonią napełniony cały,
Tu się kwiatki krzewiły, tam ptaszki śpiewały,
Tu rosą pokrzepione zielenią się drzewa,
Łagodny wietrzyk powiewa.
Chłopczyk, jakby na nowo na świat się urodził,
Z nieznanem dotąd uczuciem po ogródku chodził,
Mile wspominał słońce wśród tylu słodyczy,
I rzekł: Teraz poznaję, kto mi dobrze życzy.



Wilk i koźlę.

Troskliwa o los dziecięcia,
Rzekła koza do koźlęcia:
Wychodzę teraz na paszę,
Siedźże tu spokojnie wasze,
Póki nie wrócę do domu,
Nie otwieraj mi nikomu,
Chyba, że białą pokażę ci łapkę.
Wilk, co oddawna miał na koźlę chrapkę,
Myśląc, że zręcznie uda mu się sztuka,
Ledwie matka odeszła, do koźlęcia puka.
Białą łapkę masz niebożę?
Bo inaczej nie otworzę:
Mamunia mi zakazała,
Oj! u ciebie coś nie biała.