wiedź nasz i karibu. Poszedłem więc ku ciepłu, zasiadłem pośród was u ogniska i stałem się jednym z was. Dużo widziałem w życiu. Spotykałem rzeczy dziwne i przebywałem dalekie szlaki z ludźmi wielu plemion. Dlatego dzisiaj czyny mierzę waszą miarą, według was sądzę ludzi i po waszemu myślę. To też jeśli źle mówić będę o człowieku waszej rasy, nie weźmiecie mi tego za złe, kiedy zaś opowiem rzeczy wzniosłe o narodzie ojców moich, nie pomyślicie sobie: „Charley z Sitki pochodzi sam z plemienia Siwash, chytry płomień ma w oczach, a honoru nie zna język jego“. Czy nie tak?
Koło słuchaczy poważnym basem wyraziło swą przyjazną zgodę.
— Kobietę zwano Passuk. Nabyłem ją uczciwie od rodzinnego jej plemienia Chilcat, którego znak wznosi się na wybrzeżu Słonej Zatoki wielkiego morza. Serce moje nie rwało ku tej kobiecie i nie wiem nawet, czy była piękną. Bowiem rzadko podnosiła oczy od ziemi i nieśmiała była, a trwożliwa jak zwykle dziewczęta, schwytane w ramiona obcego mężczyzny, którego nigdy przedtem nie widziały. Jak powiadam, nie miałem w sercu swem miejsca, gdziebym ją mógł przygarnąć, gdyż wielka podróż zajmowała myśli moje; potrzebowałem kogoś, kto karmiłby psy na szlaku i wraz ze mną pracował
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/016
Ta strona została uwierzytelniona.