gnałem więc psy ostro, krótkie dawałem postoje. Jakem rzekł w Czterdziestej Mili, każdy krok po tym szlaku trzeba było torować nartami po raz pierwszy. Narty znużyły nam nogi, co poranione i zziębnięte nie chciały się goić. Odmrożenia były z dniem każdym gorsze, tak, że co rano, przy uwiązywaniu nart, Long Jeff płakał z bólu jak dziecko. Kazałem mu torować drogę przed najlżejszemi saniami, ale wyślizgiwał się z nart dla własnej wygody. Droga więc leżała nietorowana, a mokasyny Jeffa, pogrążając się w śnieg, zostawiały za sobą doły, w które potem zapadały psy. Niezwykle łatwo jest połamać w ten sposób kości psom, idącym w zaprzęgu, to też Jeff czynił podle. Przemawiałem doń ostro, obiecywał poprawę i natychmiast łamał słowo. Wobec tego dostał batem po grzbiecie, poczem psy nie zapadały się już więcej.
Mężczyzna ten był dzieckiem, słabem od tłuszczu i nieumiejącem cierpieć.
Ale Passuk! Podczas gdy mężczyzna leżał przy ognisku i płakał, kobieta gotowała, nad ranem pomagała zaprzęgać, wieczorem rozprzęgać psy. Ona też żywiła je i ochraniała. Zawsze szła na przedzie, unosząc starannie narty opatrzone błonami i udeptując drogę. Passuk — jakże mam powiedzieć? uważałem za rzecz zwykłą, iż wszystko to robi ko-
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.