raz, gdyż nie mamy ładunku. Na to Jeff podniósł głos i spróbował narzekać na poranione nogi, a nawet mówić coś o solidarności i koleżeństwie. Nogi Passuk i moje były jeszcze gorzej poranione, pracowaliśmy bowiem za siebie i psy. Zresztą było to widoczne. Long Jeff przysięgał, że prędzej umrze, niż pójdzie dalej. Wobec tego Passuk wzięła jeden futrzany wór do spania, ja zabrałem garnczek i siekierę i mieliśmy wyruszyć. Ale Passuk spojrzała na część żywności, oddzieloną dla tamtego i rzekła: — Nie dobrze jest marnować żywność dla niedołęgi. Niech lepiej umrze. — Potrząsnąłem głową i odparłem: — Nie, kto raz był kolegą, kolegą zostaje na zawsze. — Lecz kobieta poczęła mówić o towarzyszach z Czterdziestej Mili. Było tam wielu dzielnych mężczyzn, a wszyscy czekali żywności, którą przysłać im mamy wczesną wiosną. Raz jeszcze powiedziałem „Nie“. Wtedy błyskawicznie wyrwała rewolwer z za mego pasa i, jak mówił Bettles, Long Jeff przeniósł się przed czasem na łono Abrahama. Skarciłem za to Passuk, lecz nie okazała żalu, bo go nie czuła. Ja zaś w głębi serca wiedziałem, że miała rację.
Charley z Sitki ucichł i dorzucił parę bryłek lodu na patelnię. Podróżni milczeli i zimny dreszcz przeszywał ich plecy na
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/025
Ta strona została uwierzytelniona.