Tana-nawy, aby tam polować. Keesh patrzył na ich odjazd, lecz nie przeszkodziło mu to być na nabożeństwie w Misji, gdzie modlił się regularnie i śpiewał głębokim, pięknym basem.
Wielebnego Jacksona Browna zachwycał ten bas głęboki, a biorąc pod uwagę także inne cnoty jego właściciela, uważał go na najwięcej obiecującego z pośród nawróconych. Macklewrathe zato miał pewne wątpliwości. Nie wierzył w skuteczność nawracania pogan i jawnie głosił swe zdanie. Mister Brown był swego rodzaju niepospolitą osobistością i dowodził swej tezy tak przekonywująco w ciągu całej nocy jesiennej, iż wreszcie kupiec, spychany z pozycji na pozycję, oświadczył w desperacji:
— Wypcham sobie głowę jabłkami, Mr. Brown, i sam się nawrócę, jeśli Keesh wytrzyma dwa lata.
Mr. Brown nigdy nie tracił okazji i dlatego natychmiast przypieczętował tę obietnicę uściskiem dłoni. Od tej pory zachowanie się Keesha miało określić ostatecznie miejsce przyszłego pobytu duszy kupca Macklewratha.
Lecz gdy spadły śniegi i ustalił się szlak sanny, nadeszły nowiny. Z plemienia Tana-nawy przybył do Misji Św. Jerzego Indjanin, z prośbą o ładunki karabinowe. Przyniósł wiadomość, że Su-Su patrzy łaskawie na Nee-Koo, silnego młodego łowcę, który u ognis-
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/046
Ta strona została uwierzytelniona.