tylko na tydzień, a po powrocie odnajdę ją znowu. Tilly nie była gruboskórna, gdy jednak należało okazać upodobanie lub niechęć — rządziła się wyłącznie uczciwością. Tak, niezwykła dziewczyna i nie dziwię się wcale, że Wódz był w niej zakochany.
Szczęście mi sprzyjało. Przedewszystkiem schwytałem pomyślny wiatr. Najlepiej byłoby poprostu wziąć dziewczynę w łódkę i odpłynąć do Wrangel, korzystając z dobrego wiatru; ale zdobycie Tilly okazało się niełatwe. Mieszkała z jakimś starym wujem, czymś w rodzaju opiekuna, a wuj ten był bliski rozstania się ze światem z powodu nader zaawansowanych suchot. Czuł się jednak to lepiej, to gorzej, i dziewczyna nie chciała opuszczać go, dopóki żył. Przed samym odjazdem zaszedłem do ich chaty, żeby zobaczyć, czy długo jeszcze będę musiał czekać. Ale stary przyrzekł dziewczynę Wodzowi, to też na mój widok wybałuszył oczy i nieomieszkał dostać krwotoku.
— Przyjedź i zabierz mnie, Tommy — powiedziała Tilly, żegnając mnie na wybrzeżu. — Dobrze — odrzekłem, — jeśli dajesz mi słowo. — I całowałem ją zwyczajem wszystkich kochanków wśród białych ludzi, aż drżeć mi poczęła w ramionach, jak młoda osina. Wtedy do reszty straciłem równowagę i nie wie-
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/066
Ta strona została uwierzytelniona.