ła w czerwonem suknie i paciorkach. Obok niej stał wódz George, otoczony starszyzną. Szaman inscenizował jakieś dziwy, przy pomocy najznakomitszych znachorów okolicznych. Ciarki przeszły mnie na widok ich szatańskich pomysłów. Złapałem sam siebie na nieoczekiwanej myśli. Coby też powiedzieli na taką sytuację moi znajomi z Liverpool? Pomyślałem o złotowłosej Gussie, której brata wytłukłem niegdyś za to tylko, iż nie życzył sobie marynarza w asyście swojej siostry. I Gussie mając przed oczyma — spojrzałem na Tilly. Dziwnie się plecie na bożym świecie — przemknęło mi przez myśl. Czasem zabłądzi człek na takie drogi, o których nawet nie śniło się jego matce, gdy go trzymała przy piersi.
Pięknie. Doczekawszy się chwili wzmożonego zgiełku, wycia kapłanów i uderzenia w bębny ze skóry psa morskiego, przysunąłem się do dziewczyny i wymówiłem półgłosem: — Gotowaś? — Boże! żeby choć cień zdziwienia, rzut oka w moją stronę, jedno drgnienie muskułów! Nic. — Wiedziałam — odrzekła, głosem powolnym i cichym, jak spokojny przypływ w noc wiosenną. — Gdzie? — Wysoki Brzeg, przy skraju lodu — szepnąłem ku niej. — Uciekaj — jak tylko dam znak.
Mówiłem już, zdaje się, że psów tam
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/069
Ta strona została uwierzytelniona.