że ojciec dziewczyny był równie ciemny, ona zaś znacznie jaśniejsza od Foxa. Pochlebiło jej to bardzo, lecz więcej ucieszył ją fakt, że konkurent silny był, wysoki i barczysty. Przerażała ją zato wielka, czarna broda. Była taka dziwna!
Młodziutka Lit-Lit nie znała świata, ni ludzi. Siedemnaście razy widziała, jak słońce wędrowało ku południowi i ginęło za horyzontem. Siedemnaście też razy patrzała, jak wracało z za widnokręgu, by pływać po niebie długo i bezustanku, zupełnie przepłaszając noc. Przez owe lata ojciec zazdrośnie strzegł dziewczynę stając, zawsze pomiędzy nią, a zbliżającymi się mężczyznami. Lekceważąco przyjmował oświadczyny młodych łowców, lub poprostu wypędzał ich z domu, jakgdyby Lit-Lit wogóle nie miała ceny. Snettishane był chciwy. Piękna córka stanowiła doskonały interes. Z tego to żywego kapitału spodziewał się stary już nawet nie wielkiego procentu, lecz znakomitych i nieprzerwanych dochodów. Lit-Lit, wzrósłszy nieomal w klasztorze, o ile tylko szałas indyjski do klasztoru przyrównanym być może, przyglądała się z niekłamaną trwogą wielkiemu mężczyźnie, który przybył tu po nią, przyszłemu mężowi, co ma nauczyć ją nieznanego życia, słowo swe uczynić prawem, a rozkazem wiązać jej czyny i kierować kroki, aż po otatnią godzinę życia.
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.