powiedniej łatki. Nareszcie zawrócił i po raz drugi skierował się ku domowi. Snettishane obserwował go bacznie, ale nie próbował zatrzymać. Nagle ujrzał, że Fox przystanął nieproszony.
— Pomyśl tylko — zauważył — obaj zapomnieliśmy o Lit-Lit! Jak myślisz? Nie byłaby dla mnie odpowiednia?
Snettishane spotkał swoją wygraną z tem samem niewzruszonem obliczem, kryjąc poza jego maską swą triumfującą uciechę. Zwycięstwo było oczywiste. Gdyby Fox uczynił jeden krok więcej, Indjanin sam przypomniałby sobie głośno imię swej córki — John Fox jednak kroku tego nie zrobił.
Stary wódz nie kwapił się teraz z zachwalaniem przymiotów Lit-Lit. Milczeniem zmusił białego do dalszej aktywności.
— Hm, tak, — medytował zcicha kupiec. — Jedynym sposobem przekonania się jest rozpoczęcie układów. — Tu podniósł głos. — Mogę ofiarować na Lit-Lit dziesięć ciepłych kołder i trzy funty tytoniu, dobrego tytoniu.
Snettishane odpowiedział gestem, mającym oznaczać, że kołdry i tytoń całego świata nie zdołają zrekompensować mu Lit-Lit, wraz z całym zapasem jej niewypowiedzianych zalet. Zmuszony nareszcie przez Foxa do postawienia swojej ceny, wymienił spokojnie 500 kołder, 10 strzelb, 50 funtów
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.