sprzedaż. Oświadczył, iż dowiedziawszy się, jakim skarbem jest jego córka, przybył po więcej kołder, tytoniu i strzelb, — przedewszystkiem więcej strzelb. Oszukany został haniebnie i żąda sprawiedliwości. Kupiec jednak nie miał dlań ani kołder, ani sprawiedliwości, wobec czego poinformowany został chłodno, iż Snettishane widział się z misjonarzem w Trzech Ścieżkach, który zapewnił wodza, iż niebo nie błogosławi podobnym małżeństwom i że obowiązkiem ojca jest zabrać córkę z powrotem.
— Jestem teraz gorliwym chrześcijaninem — zakonkludował Snettishane. Pragnę, żeby moja Lit-Lit dostała się kiedyś do nieba.
Odpowiedź kupca krótka była i natychmiastowa: skierował teścia ku przodkom, będącym już w niebie i ująwszy go za kołnierz i pasek, ułatwił mu tę drogę aż do drzwi sklepu.
Snettishane jednak nie dał za wygraną, przekradł się przez kuchnię i schwytał Lit-Lit w mieszkalnej izbie.
— Może powiesz, żeś mocno spała i nie słyszałaś głosu kruka na brzegu rzeki? — zaczął, obrzucając ją złowieszczem spojrzeniem.
— Nie. Obudziłam się i słyszałam. — Serce jej biło, jakby rozerwać chciało piersi, ale mężnie ciągnęła dalej: — Wczorajszej nocy
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/092
Ta strona została uwierzytelniona.