Van Brunt z miłością i żalem popatrzył na swych śpiących towarzyszy.
— Będę zadowolony, gdy znajdziemy się o sto mil stąd.
Thom uniosła zasłonę u wejścia do jurty ojca. Dwu ludzi siedziało obok niego i wszyscy trzej popatrzyli na nią uważnie. Ale twarz dziewczyny nie wyrażała nic określonego, gdy weszła i zasiadła spokojnie, nie wyrzekłszy ani słowa. Tantlatch stukał palcami po drzewcu oszczepu, spoczywającego na jego kolanach; leniwie przyglądał się smudze promienia słonecznego, który znalazł gdzieś otwór i przeszył świecącą jasnością ciemną jurtę. Po prawej stronie wodza zasiadł Chugungatte, szaman. Obaj byli starzy i znużenie wielu lat patrzyło z ich oczu. Naprzeciwko siedział Keen, młody Indjanin, faworyt całego plemienia. Ruchy jego były szybkie i zwinne, a czarne oczy przebiegały z jednej twarzy na drugą, błyszcząc uwagą i wyzwaniem.
W jurcie panowało milczenie. Od czasu do czasu dobiegały hałasy z obozowiska i zdaleka, jak widma głosów, dochodził spór między dwoma chłopcami w wysokich, przenikliwych podźwiękach. Pies wsunął łeb do środka i przez czas pewien na wilczy sposób łyskał ślepiami, a ślina kapała mu z białych, jak kość słoniowa, lśniących kłów, — później
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/114
Ta strona została uwierzytelniona.