moje cieszyły zabawy dziewczęce, gdy ty, Tantlatch, ty, a nikt inny wezwałeś mnie do siebie i rzuciłeś w ramiona obcego człowieka. Ty, a nikt inny. I jak oddałeś mnie mężczyźnie, tak jego oddałeś dla mnie. On — jest mężem moim. W objęciach moich spał i z ramion moich niewolno go zabierać.
— Dobrze byłoby, o Tantlatch — szybko przemówił Keen — dobrze byłoby pamiętać, iż nie może być odebrane to, co raz dane zostało.
Chugungatte wyprostował się.
— Młodość twoja, Keen, wyrzuca słowa z ust twoich. My zaś, my, ludzie starzy, rozumiemy. Patrzeliśmy także w oczy kobiece i czuli, że krew nasza poczyna goreć dziwną żądzą. Ale lata przechodziły obok nas i poznaliśmy mądrość rady, ścisłość chłodnego rozumu, powolnego czynu. Wiemy, że serce gorące częstokroć zbytnio płonie i skłania do postępków niezgodnych z rozsądkiem. Wiemy, że Keen był przez ciebie, o Tantlatch, łaskawie widziany. Wiemy, że Thom obiecana mu była jeszcze dzieckiem. I wiemy, że nadeszły dni nowe, że przybył cudzoziemiec i, że dzięki mądrości naszej, a dla dobra ludu, Keen stracił Thom i obietnica została złamana.
Stary Szaman zamilkł i popatrzył wprost w oczy młodzieńca.
— I niechaj wiadome będzie, że ja,
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.