— Będą biegli tyraljerą, jeśli pamiętają, czego ich nauczyłem.
— Niech idą. Karabiny maszynowe robiono poto, żeby szybko strzelać. My... dobrze! Pierwsza krew! Paczka tytoniu, Loon!
Loon, metys, dojrzał wychylone ramię i kąśliwą kulą zakomunikował jego właścicielowi o swym spostrzeżeniu.
— Gdybyśmy potrafili tylko rozdrażnić ich do tego stopnia, aby rzucili się naprzód — mruknął Fairfax. — Gdybyśmy tylko potrafili doprowadzić do tego.
Van Brunt dostrzegł głowę wychylającą się z poza pnia i krótkim strzałem zwalił człowieka, raniąc go śmiertelnie. Michael trafił trzeciego. Fairfax i reszta poczęli strzelać także w każdy uchwytny cel, do każdego poruszającego się krzaka. Przy przebieganiu małego nagiego pasemka, pięciu napadających zostało zwalonych, na lewym zaś skrzydle, gdzie gąszczów brakło, trafiono dwudziestu ludzi. Ale wojownicy przyjmowali ten dopust w posępnym uporze i posuwali się naprzód zwolna, ostrożnie, rozważnie, bez pośpiechu i bez wahania.
Po dziesięciu minutach, gdy atak zbliżył się zupełnie — wszelki ruch ustał i zapanowała złowroga cisza. Widać już było zieleń i złoto drzew i zarośli, drgających i szeleszczących lekko w pierwszych słabych pod-
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/123
Ta strona została uwierzytelniona.