tała w duszy Amosa bez wysiłku. Ostrzegła Bonnera otwarcie i szorstko kilkoma wyrazami. Neil zaś, któremu komplikacje wyższego rozwoju przeszkadzały w ocenie, zaśmiał się z jej wyraźnego niepokoju. Amos Pentley był dlań nieszczęśliwą, litości godną istotą, która w rozpaczy chwiała się nad grobem. Wspaniałomyślność łatwa była dla Bonnera wobec cierpień, których sam nie przeżył.
Pewnego mroźnego ranka, Neil wstał od stołu podczas śniadania i zeszedł do składu. Jees Uck, cała rumiana od ruchu, już tam czekała. Chciała kupić worek mąki. W kilka minut później Neil stał na śniegu i przywiązywał worek do jej sani. Schylając się, poczuł sztywność w szyi i jakieś nieokreślone przeczucie zbliżających się cierpień fizycznych. Dociągnąwszy ostatni węzeł, spróbował się wyprostować i nagle upadł na śnieg w straszliwych kurczach. Wyciągnięty i drgający, z głową odrzuconą wstecz, z wygiętym karkiem, przekrzywioną twarzą, czuł, że tkanki ciała rozrywają mu się na włókna. Jees była już w śniegu obok niego, ale Neil konwulsyjnie ścisnął jej ręce i w ten sposób obezwładnił ją na cały czas trwania ataku. Po kilkunastu minutach kurcze przestały go skręcać, leżał jednak nie mogąc się podnieść, wyczerpany, pół przytomny, z potem na czole i pianą na ustach.
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.