dzy. Na wielkie błękitne oczy, na różowo białą płeć tej kobiety, Jees spojrzała nie jak druga kobieta, lecz jakgdyby oczyma mężczyzny. I jako pani serc męskich uczuła się małą i słabą wobec tego promiennego zjawiska.
— Pani chce widzieć mego męża? — zapytała kobieta. Jees rozchyliła wargi, słuchając głosu, podobnego do płynnego srebra głosu, który nie zrywał się nigdy w okrzykach na warczące psy, nie łamał się w gardłowych dźwękach dzikiego narzecza, nie ochrypł wśród zawiei, lub w dymie ognisk postoju.
— Nie — odrzekła Jees powoli i niepewnie, starając się mówić jak najlepiej po angielsku. — Przyszłam zobaczyć Neila Bonnera.
— On właśnie jest moim mężem — rozśmiała się jasnowłosa.
Więc to była prawda! Więc John Thompson nie skłamał, gdy w ów posępny dzień lutowy zaśmiała się i zamknęła mu drzwi przed samym nosem. I jak niegdyś przegięła Amosa Pentley na kolanie, wznosząc nóż nad jego gardłem, tak w owej chwili poczuła nagłą chęć, by skoczyć ku tej kobiecie, złamać ją, rzucić i wyrwać życie z jej pięknego ciała.
Jees Uck jednak myślała szybko i żaden przejaw zewnętrzny nie zdradził jej uczuć.
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.