rzył syndykat z kilkoma swoimi chłopcami. I nagle, skorzystawszy z pauzy po „czternastu“, podbił odrazu do szesnastu.
— Siedemnaście tysięcy — wymówił słabo Porportuk.
— Osiemnaście — odrzekł Król.
Porportuk zebrał wszystkie swoje siły.
— Dwadzieścia tysięcy.
Syndykat zbankrutował. Złoty król podbił znowu o tysiąc i Porportuk natychmiast dodał tyleż. A przez czas licytacji Akoon zwracał lufę nabitej strzelby to ku jednemu, to ku drugiemu, ni to grożąc, ni to patrząc z chłodną ciekawością, jak też wygląda człowiek, którego za chwilę trzeba będzie zgładzić. Kiedy król Eldorado zastanawiał się nad następną stawką, Akoon począł zbliżać się doń powolnemi krokami. Król rozpiął pochwę rewolweru, wiszącą u pasa, poczem oświadczył spokojnie:
— Dwadzieścia trzy tysiące.
— Dwadzieścia cztery — odrzekł Porportuk ze złym uśmiechem, pewien, iż pewnością siebie ostatecznie pognębił rywala. Ten jednak zbliżył się do El-Soo, oglądał ją starannie, przez długą chwilę,
— ...i pięćset dolarów — powiedział wreszcie.
— Dwadzieścia pięć tysięcy — odbił natychmiast stary.
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/197
Ta strona została uwierzytelniona.