awanturnicy, co przyszli z dalekiego kraju, leżącego za Morzem Beringa, aby za skarby skór i futer dławić świat nieznany krwawemi pazury i zdobywać go mordem i pożogą.
Negore patrzył z zadowoleniem i w myśli widział ich wszystkich martwych i zdruzgotanych w skalnym wąwozie. Równocześnie zaś widział twarz i postać Oony, czekającej go tam wśród gór i słyszał dźwięk jej głosu i czuł na sobie ciepłe światło jej źrenic, ale ani na chwilę nie zapominał jęczeć i wyrzekać pod razami bata, ani potykać się na kamienistej drodze. Niepokoiła go tylko obecność Karduka, którego uważał za zdrajcę; miał on bowiem fałszywe spojrzenie i łatwy język, zbyt łatwy, jak sądził Negore, by mówić słowa uczciwe. Cały dzień szli naprzód. Pod wieczór, kiedy Karduk zapytał go z rozkazu Iwana, kiedy myśli, że spotkają pierzchające plemię, odrzekł, że nie wcześniej, jak jutro. Ale Iwan, któremu już Stary Kinoos pokazywał drogę i który wtedy przedrzeć się potrafił przez spienione wody i czerwoną krew — nie wierzył już nikomu, to też, kiedy zbliżyli się do jednego z wąwozów górskich, zatrzymał swych czterdziestu ludzi i przez Karduka zapytał, czy droga jest wolna.
Negore spojrzał przelotnie i niedbale. Przed nimi leżał szeroki wąwóz, łamiący prostą ścianę górską w urwiska całe zarosłe
Strona:PL Jack London-Serce kobiety.djvu/231
Ta strona została uwierzytelniona.